Odcinek 5

Strategia w świecie technologii

Gość odcinka: Magdalena Dziewguć

Doświadczona menedżerka i ekspertka od nowych technologii. Country Manager Google Cloud Polska, członkini rad nadzorczych. Społeczniczka.

Powrót do listy odcinków

“Strategia nie jest pochodną możliwości technologii, tylko strategia jest pochodną tego, co chce uzyskać założyciel, founder, lider biznesowy.

Każda firma musi określić te swoje główne cele i na nich oprzeć swoją strategię. I uważam, że właśnie jeden z błędów, które ostatnio się zdarzają, to jest gubienie tego długiego horyzontu. Biznes rozwija się wtedy, kiedy widzimy długą perspektywę. Natomiast rozwija się poprzez to, jak definiujemy krótką perspektywę. I tych dwóch rzeczy nie wolno pomieszać.

Najcenniejszym zasobem w czasach taniejącej i coraz bardziej dostępnej technologii jest ludzki talent.

 Przeczytaj treść całego odcinka

  • Agata Bauc-Michalak: Witam Was w kolejnym odcinku podcastu. W rozmowach, które mieliście możliwość wysłuchać do tej pory, wielokrotnie przewijał się temat zmian technologicznych, a w szczególności rozwoju sztucznej inteligencji i tego, jak te zmiany wpływają na strategię. Dlatego dzisiejszy odcinek będzie się koncentrował właśnie na tych tematach. A moją dzisiejszą ekspertką, która przybliży nam ten temat, jest Magdalena Dziewguć.

    Magdalena Dziewguć: Dziękuję bardzo za zaproszenie i bardzo się cieszę, że będziemy mogły porozmawiać o strategii w kontekście technologii.

    Agata Bauc-Michalak: Magda, zanim przejdziemy do rozmowy, tradycyjnie poproszę Cię o przedstawienie się i powiedzenie kilku zdań o swoim doświadczeniu zawodowym.

    Magdalena Dziewguć: Nazywam się Magda Dziewguć i pracuję już ponad 25 lat i cały czas w sektorze nowych technologii. Pamiętam czasy, kiedy nową technologią był e-mail. A dzisiaj nową technologią jest AI. Pracuje cały czas w kontekście dużych biznesów. Moje doświadczenie jest skoncentrowane właśnie na adopcji nowych technologii przez duże firmy i tego jak technologia wpływa na procesy biznesowe, na organizacje, na kulturę organizacji. Więc myślę, że dużo z tych wątków pojawi się w naszej dzisiejszej rozmowie.

  • Agata Bauc-Michalak: Dzięki. No właśnie, powiedziałaś o tym mailu i do tego chciałabym nawiązać. Jeszcze kilka lat temu w większości sektorów dla większości pracowników właśnie mail czy jakieś narzędzia z Office'a - wiem, że tutaj konkurencję twoją przywołuje - natomiast to były produkty, które w zasadzie wystarczały przeciętnemu pracownikowi. Że jak trzeba napisać pismo to w Wordzie, jak podsumować jakąś tabelkę to w Excelu, plus te maile, o których mówiłaś i w zasadzie to wystarczało. Natomiast teraz ze wszystkich stron słyszymy, że potrzebujemy rozwiązań chmurowych, że bez zrozumienia AI wypadniemy z rynku. W takim razie, czy strategię i w ogóle biznes można dziś budować bez głębokiego zrozumienia technologii cyfrowych?

    Magdalena Dziewguć: No wszystko można. Jak chce się założyć biznes, który nie jest oparty tylko o technologię i ma się na przykład podejście do tego, że to będzie lokalny biznes, to absolutnie można zrobić go bez technologii. Natomiast każdy biznes, który ma już jakieś ambitniejsze plany, czyli chce pozyskiwać różnych klientów, różnych użytkowników, chce się skalować poza miejsce zamieszkania i pobytu swojego założyciela, no to już bez technologii będzie bardzo trudno. Dlatego, że dzisiaj technologia definiuje właściwie kanały dystrybucji i kanały komunikacyjne. Dużo mniej istotne są już takie kanały tradycyjne, które kiedyś były istotne, a nawet najważniejsze. Myślę, że jednym z takich ciekawych zjawisk jest to właśnie, jak zmieniły swój charakter na przykład targi, które kiedyś właśnie były główną formą pozyskiwania kontrahentów i kontaktów biznesowych, a dzisiaj są bardziej wystawą, czy właśnie wydarzeniem PR-owym, czy właśnie wydarzeniem networkingowym. I jeśli ktoś ma ambitne plany, to bez technologii ani rusz.

    Natomiast chcę powiedzieć jedną bardzo ważną rzecz: bo to nie znaczy, że trzeba być ekspertem od technologii. Właśnie to jest taka bardzo istotna zmiana, że kiedyś technologia oznaczała dość wąski zakres obszarów i w każdym z tych obszarów ludzie uczyli się w dość zaawansowany sposób tych technologii. I akurat to narzędzie, o którym powiedziałaś, jest dobrym tego przykładem. Bo kiedyś właśnie albo się używało kalkulatora, a Excela raczej nikt nie używał do tego, żeby tam zrobić proste dodawanie. Jak już się używało Excela, to w taki zaawansowany sposób. Dzisiaj jakby narzędzia, są znacznie bardziej zblendowane i nie trzeba być od nich ekspertem. Te proste aplikacje, które zawierają jakieś AI-owe wsparcie pod spodem, można obsługiwać w dowolnym formacie - to znaczy możesz tam wstukać tradycyjnie np. 150 + 40, a możesz równie dobrze tekstowo napisać 150 i 40, a możesz równie dobrze powiedzieć do tej aplikacji "ile to jest 150 i 40". I dla narzędzia, które Cię wspiera, to jest bez znaczenia jakiego formatu użyjesz, żeby udzielić Ci odpowiedzi. Więc nie trzeba być ekspertem. Ale trzeba mieć świadomość, że można użyć narzędzia, żeby po prostu szybciej uzyskać jakąś informację i wesprzeć swoją decyzję.

    Agata Bauc-Michalak: No właśnie, bo mówisz, że dla dużych firm tak, dla małych może niekoniecznie. Ale wyobrażam sobie, że na przykład za rok, to nawet jak do fryzjera się pójdzie, to jeżeli fryzjer nie pokaże ci wersji twojej fryzury w siedmiu różnych odmianach wygenerowanej przez AI to dojdziesz do wniosku, że w ogóle nie chcesz z tego korzystać.

    Magdalena Dziewguć: I znowu i tak i nie. Ja myślę, że to jest tak, że to cały czas jest po prostu wybór właściciela. I w kontekście właśnie twojego podcastu i tego jak definiować strategię, to chyba jest taka najważniejsza rzecz, którą chcę powiedzieć: że strategia nie jest pochodną możliwości technologii, tylko strategia jest pochodną tego, co chce uzyskać założyciel, founder, lider biznesowy, który prowadzi jakąś rzecz. Jeżeli ktoś chce sprzedawać przy okazji jakiegoś meczu gadżety, no to ta technologia nie jest taka istotna. Może po prostu obejść stadion, zobaczyć gdzie są wejścia, dowiedzieć się właśnie gdzie są przystanki i sobie po prostu tę strategię opracować na kartce. I to będzie naprawdę prawdopodobnie dobra strategia. Ale tak samo, w tym samym kontekście, może sobie użyć narzędzi typu właśnie jakieś mapy elektroniczne, może sobie po prostu posprawdzać mapy metra, przystanków tramwajowych, posprawdzać o której godzinie jakie są tramwaje - po to, żeby na przykład policzyć, że będzie więcej osób przechodziło, albo mniej osób będzie przechodziło - no to może potrzebuje drugiej, trzeciej osoby do pomocy w chwilach, kiedy jest po prostu większy ruch. I tutaj narzędzia pozwolą mu po prostu znacznie lepiej zaplanować wykorzystanie tego trafiku, miejsca.

    Ale strategia naprawdę nie jest pochodną możliwości technologicznych. Możliwości technologiczne mogą wesprzeć rozwój strategii, być elementem strategii. I myślę, że to jest dość ważne, żeby ludzie, którzy planują biznes albo realizują biznes, nie odwracali tej kolejności.

  • Agata Bauc-Michalak: No właśnie, bo z jednej strony mówisz, że najpierw strategia, a potem wykorzystanie narzędzi, ale tak się zastanawiam z punktu widzenia lidera i odpowiedzialności za tę strategię. Czy dostęp do takich nowych narzędzi, które z jednej strony pozwalają nam zupełnie inaczej analizować ogromne ilości danych, a z drugiej strony właśnie tworzyć rzeczy, których nie byliśmy w stanie do tej pory tworzyć - to czy w takiej sytuacji rola tego lidera i tego w jaki sposób przekazuje odpowiednie role swoim podwładnym - czy to się w jakiś sposób zmienia?

    Magdalena Dziewguć: Myślę, że właśnie w gąszczu tych szybko zmieniających się technologii i zmiany - i stresu też, jaki wywołuje ta szybko zmieniająca się technologia - rola lidera jest jeszcze ważniejsza. Ale ona pozostaje taka sama. Ludzie, którzy gromadzą się wokół lidera, albo pracują dla jakiegoś lidera, chcą, żeby on wyznaczał kierunek, żeby prowadził ich do celu, żeby definiował ten cel, żeby jasno komunikował ten cel.

    I oczywiście on może użyć całej masy nowych technologii, żeby szybciej dotrzeć do tego celu, albo efektywniej, albo właśnie zrealizować niższe koszty osiągania celu, czy celów pośrednich. Ale technologia nie zastąpi charyzmy, technologia nie zastąpi energii, technologia nie zastąpi atmosfery, technologia nie zastąpi poczucia zaufania, chęci, motywacji do współpracy. Wszystkie te rzeczy są odpowiedzialnością lidera, od niego się zaczynają. I lider, żeby móc skutecznie osiągnąć swoje cele - również przy pomocy technologii - nie może stracić koncentracji na tym, co najważniejsze. Na tym, żeby jasno określić cel, a może nawet uzgodnić ten cel, wypracować ten cel wraz z zespołem, z organizacją, za którą odpowiada.

    Więc wydaje mi się, że czasem ta technologia robi się zbyt ważna i staje się celem samym w sobie, podczas kiedy technologia nie może być celem samym w sobie. Technologia naprawdę jest narzędziem. Dobrym narzędziem, sprytnym narzędziem, innym narzędziem - ale nie zwalnia lidera z jego głównej odpowiedzialności.

    Agata Bauc-Michalak: Jasne, na pewno jeżeli chodzi o te wszystkie miękkie elementy bycia liderem i pracy z ludźmi, tutaj się nic nie zmienia. Natomiast tak jak przed chwilą powiedziałaś, istotne jest, żeby lider wiedział jaki jest cel, żeby prowadził do konkretnego celu. I tak jak to zresztą w poprzednich odcinkach, w poprzednich rozmowach wybrzmiewało - ten cel, jeszcze kilka lat temu, to był taki bardziej długodystansowy cel. To było to, co chcemy osiągnąć za kilka lat, za pięć, może za siedem. A w tej chwili, przy bardzo dynamicznych zmianach technologicznych, ten horyzont się coraz bardziej skraca. Czy wciąż jesteśmy w stanie powiedzieć, że ktoś jest wizjonerem, jeżeli nie jest w stanie wymyślić, czy zaplanować czegoś w perspektywie większej niż kilka miesięcy?

    Magdalena Dziewguć: I tak i nie. Bo wydaje mi się, że zmieniają się metody działania, ale jakby kierunek, cel i ta perspektywa długoterminowa nie powinna się zmieniać. Jeśli na przykład jestem producentem soków owocowych, no to niezależnie od tego, ile nowych technologii się pojawi, moim celem jest docieranie do nowych klientów, zwiększanie lojalności obecnych klientów, poprawianie jakości tych soków i cała masa innych rzeczy. To, co technologia zmienia, to to, że mogę szybciej reagować. Dlatego, że wcześniej faktycznie robiło się właśnie takie plany pięcio-, dziesięcioletnie i tam po trzech latach robiło się korektę tego planu. W tej chwili praktycznie codziennie, w czasie rzeczywistym, dostajemy informację o tym, że na przykład sok z marakuji się nie sprzedaje.

    Agata Bauc-Michalak: Jak to? Najlepszy!

    Magdalena Dziewguć: No właśnie. A z jakiegoś powodu, prawda, nie wiem, jakiś sok typu trawa cytrynowa jakoś się niesamowicie sprzedaje. Nie dość, że to wiemy, to jesteśmy w stanie zrozumieć dlaczego, tak? Bo na przykład właśnie jakaś influencerka na TikToku powiedziała, że w ogóle właśnie soczek, trawa cytrynowa i od razu jesteście 3 kilo chudsze czy szczuplejsze. Więc dostajemy w czasie rzeczywistym informację o zdarzeniach, o konsekwencjach tych zdarzeń i możemy reagować.

    Więc ja bym to raczej nazwała właśnie takim planem operacyjnym, który teraz po prostu taki lider czy menadżer może dynamicznie dostosowywać i zmieniać, bo narzędzia to umożliwiają, ale nie powinno to znowu wpływać na to, że w strategii określamy długoterminowe cele. Naszym celem jest to, żeby nasi konsumenci byli zdrowsi, albo byli bardziej zadowoleni, albo chcieli zastępować więcej swoich napojów naszymi sokami.

    Każdy producent, każda firma musi określić te swoje główne cele i na nich oprzeć swoją strategię. I uważam, że właśnie jeden z błędów, które ostatnio się zdarzają, to jest gubienie tego długiego horyzontu. Biznes rozwija się wtedy, kiedy widzimy długą perspektywę. Natomiast rozwija się poprzez to, jak definiujemy krótką perspektywę. I tych dwóch rzeczy nie wolno pomieszać.

  • Agata Bauc-Michalak: Dobrze, to ja jeszcze o dwóch rzeczach w takim razie, które się też mieszają często. Bo właśnie transformację cyfrową biznesu często rozumiemy właśnie jako taką cyfryzację procesów, digitalizację workflowów. Tymczasem, tak jak zresztą powiedziałaś, ta prawdziwa transformacja jest tak naprawdę w głowach osób, które ją realizują. I takie klasyczne przykłady, jak Nokia czy Kodak, wymieniane na wszystkich możliwych seminariach, to właśnie pokazują - że to nie brak technologii odpowiedniej, ale brak właśnie takiego patrzenia na to, czego potrzebuje rynek, jak się zmienia otoczenie, że w tym miejscu właśnie można popełnić największy błąd.

    I teraz pytanie do Ciebie, nawiązując do tego, jak powiedziałaś na początku, że pracujesz z wielkimi firmami wdrażającymi wielkie zmiany. Czy Ty widzisz, że rzeczywiście obecnie te duże firmy, liderzy, przywiązują większą wagę do tego aspektu miękkiego, tego zrozumienia, tego podążania za klientem, a nie tylko właśnie do tego, że wdrażajmy technologię?

    Magdalena Dziewguć: Myślę, że to jest bardzo fajny moment, żeby połączyć te wszystkie perspektywy. Dlatego, że transformacja cyfrowa nie jest zadaniem skończonym. Ponieważ rozumiemy już, że narzędzia się tak szybko zmieniają i to jest stały element zmiany, to zadanie lidera jest takie, żeby transformacja cyfrowa stała się po prostu elementem kultury. Czyli nie jest tak jak kiedyś, że po wielkich dyskusjach zdecydowaliśmy, że wdrażamy taki system i teraz na 20 lat mamy spokój, ten system już będzie działał i będziemy na nim pracować. Tylko jakby w stałym trybie monitorujemy jakie narzędzia, jakie rozwiązania, jakie informacje, źródła informacji mogą nam pomagać, przesuwać naszą organizację. Z takiego właśnie działania reaktywnego, że o czymś się dowiedzieliśmy i teraz w ogóle właśnie zmieniamy sposób działania, na działanie proaktywne, predykcyjne. Czyli jesteśmy w stanie przewidzieć, że ta influencerka planuje taką kampanię, bo akurat właśnie hashtag trawa cytrynowa fruwa po sieci. Więc myślimy sobie, "aha, no to jedziemy w ogóle właśnie z summer drinkiem trawa cytrynowa hype" i sami rekrutujemy te influencerki, żeby piły ten nasz nowy napój.

    I to jest właśnie ta główna zmiana, która bierze się z tego, że budujemy kulturę organizacji, w której coraz więcej osób korzysta z narzędzi, szuka nowych narzędzi, testuje nowe narzędzia. I mamy taką organizację, w której fajnie jest czegoś nowego próbować, coś zaproponować, coś testować. Staramy się to aktywnie prowokować, wręcz inicjować. Na jakichś spotkaniach wewnętrznych, pytać ludzi: "a ty czego ostatnio szukałeś, albo w jaki sposób chcesz rozwinąć technologicznie swój kawałek", tak żeby pokazywać, że to jest po prostu element, który daje i pozycję wewnętrzną, ale też jest źródłem sukcesu dla innych, jest źródłem przewagi konkurencyjnej dla firmy.

    Więc myślę, że to jest bardzo ważne, żeby tę transformację cyfrową przestać rozumieć na zasadzie "przechodzimy z analogowej technologii na cyfrową", "przechodzimy z serwerów na chmurę", "przechodzimy właśnie z licencji na subskrypcje", bo to nie jest jedno zadanie, tylko to jest bardziej przeorganizowanie kultury firmy, kultury organizacji, sposobów, w jakie ona działa, na takie myślenie proaktywne, predykcyjne, na poszukiwanie, testowanie, eksperymentowanie w trybie ciągłym.

    Agata Bauc-Michalak: No i to jest ten scenariusz idealny, ale teraz pytanie: czy to się faktycznie dzieje? Zwłaszcza patrząc na polskie firmy - bo pewnie w międzynarodowych gigantach to też wygląda inaczej - ale biorąc pod uwagę Twoje doświadczenie z polskimi firmami: czy widzisz, że naprawdę jest takie myślenie?

    Magdalena Dziewguć: W wielu różnych firmach jest różnie. I też bym tak nie generalizowała, że mamy właśnie polskie firmy i te zagraniczne firmy. Myślę, że sposób podejmowania decyzji jest inny. Na pewno w dużych międzynarodowych korporacjach jest cała masa ekspertów, którzy się zajmują analizowaniem tego, co należy robić i dlaczego należy to robić. I jest może większe takie kaskadowanie w dół, na przykład szkoleń, albo takiej kultury uczenia się, albo kultury rozwijania się. W młodszych oczywiście polskich firmach, które powstały dopiero na przestrzeni ostatnich 30 lat, jeszcze pewnie nie ma takiego trybu pracy. Jeszcze te zespoły learningowe czy szkoleniowe w HR-ach nie są takie proaktywne, są bardziej reaktywne.

    Myślę, że też pracujemy ciągle jako polskie firmy na węższych segmentach klientów i użytkowników. Bo jak sobie porównamy duże międzynarodowe koncerny, które dostarczają do setek krajów, do wielu narodowości, do ludzi o różnych profilach, o różnym światopoglądzie, no to dla nich po prostu krytyczna jest praca nad tym, żeby tego konsumenta rozumieć na poziomie jednostki, bo mają wiele różnych jednostek. My mamy dużo bardziej homogeniczne społeczeństwo, więc polskim firmom łatwiej jest jeszcze ciągle kierować się bardziej intuicyjnym działaniem, działaniem opartym o tradycyjną segmentację. Jeśli te firmy planują dynamiczny rozwój na innych rynkach, to nie ma innej drogi. Kierowanie się intuicją, kierowanie się tym, że "to nam się sprawdziło na rynku polskim, to pójdziemy z tym projektem na rynek niemiecki", jest najlepszym przepisem na to, jak ponieść spektakularną porażkę.‍

  • Agata Bauc-Michalak: To przechodząc teraz trochę od Twojej roli liderki technologicznej do roli społeczniczki, o czym co prawda nie powiedziałaś, ale jak wiem też jest to w obszarze Twoich zainteresowań. Więc z jednej strony technologie cyfrowe to ogromne ułatwienie dla pracy. Ale to jest tylko jedna strona tego medalu - bo łączność i dostępność 24 godzin na dobę, trudność odcięcia się tak naprawdę od pracy, wykorzystanie AI, które konsumuje ogromne ilości prądu... Czy w dzisiejszym świecie da się budować strategię wzrostu, która nie eksploatuje ludzi i zasobów?

    Magdalena Dziewguć: Znowu odpowiedź moja będzie podobna. Wszystko się da, ale pytanie czy to jest po prostu stabilne i trwałe. Wydaje się, że najcenniejszym zasobem tak naprawdę w czasach taniejącej technologii i coraz bardziej dostępnej technologii jest ludzki talent. Jest zaangażowanie, motywacja, energia współpracowników i współtwórców - i nie da się bez stworzenia odpowiedniego środowiska budować długoterminowego sukcesu.

    Bo w gospodarkach takich, jakie mamy teraz w Polsce, czyli szybko rosnących, szybko rozwijających się, to jest rynek pracownika. Pracownik ma wolność i swobodę wyboru pracy dla takiego szefa i dla takiej organizacji, która spełnia jego potrzeby. Oczywiście, czasem to są ważniejsze potrzeby ekonomiczne i wtedy jesteśmy w stanie więcej zrezygnować z obszarów, które może są w obszarze emocjonalnym. Ale jeżeli zaspokajamy minimum potrzeb ekonomicznych, no to wtedy dużo ważniejsze są dla nas właśnie takie rzeczy jak atmosfera pracy, zaufanie do szefa, duma z organizacji, dla której pracujemy.

    I łącząc to właśnie z tą moją rolą społeczną - ja osobiście uważam, że to jest praca, którą wykonujemy całe życie. I po drodze oczywiście pracujemy dla różnych organizacji, jeśli tak chcemy, albo zakładamy swoje firmy, albo swoje instytucje, ale w tej funkcji obywatelki, obywatela jesteśmy jakby z urodzenia całe życie. Bo tak się składa, że dostajemy to obywatelstwo polskie z urodzenia. I albo będziemy to traktować właśnie jako po prostu swój atrybut, albo będziemy to traktować jako pewnego rodzaju powołanie do tego, żeby swoim działaniem, swoim zaangażowaniem, swoją obecnością w naszym życiu zostawić Polskę lepszą niż tą, którą zostaliśmy. Tak jak robili to nasi rodzice, dziadkowie i wszystkie inne pokolenia.

    Więc tak samo rozumiem jakby osobowości gospodarcze i podmioty prawne. I uważam, że te, które dostają jakby szansę i biorą na siebie projekty związane z funkcjonowaniem na rynku polskim, no to biorą je w całości. To znaczy z jednej strony zarabiają, ponieważ realizują tutaj jakieś swoje cele biznesowe i dostają z tego tytułu właśnie kredyt zaufania od konsumentów, funkcjonują w tym reżimie prawnym, są chronione poprzez funkcjonujący tutaj reżim prawny. Wszyscy się składamy z naszych podatków właśnie na tą ochronę. To z drugiej strony te firmy są też współodpowiedzialne za kontrybuowanie do rozwoju państwa, społeczeństwa, mikrospołeczności, ekosystemu, w którym funkcjonują. Zawsze na koniec dnia to jest decyzja właścicieli, czy czują to powołanie i czy czują potrzebę zaangażowania się i działania na rzecz czegoś oprócz swoich celów biznesowych, czy też nie. Przymusu nie ma. Ja osobiście uważam, że dla mnie jest to zaszczyt, naturalna sprawa, że powinnam właśnie działać na rzecz różnych celów społecznych, które są dla mnie ważne. I firmy i organizacje, w których pracowałam do tej pory albo pracuję, staram się podobnie nastawiać - że to, że realizujemy jakieś cele biznesowe powinno iść w parze z odpowiedzialnością społeczną i z tym, że angażujemy się w różne ważne cele społeczne.

  • Agata Bauc-Michalak: No właśnie, to nawiązując do tego, przechodząc do tego bardziej technologicznego aspektu tego wyrównywania... Ponieważ pomimo demokratyzacji dostępu do technologii - one są coraz tańsze, tak naprawdę łatwiejsze też w korzystaniu, co też jest bardzo istotne - to wielu ekspertów mówi, że właśnie to zrozumienie i sposób adaptacji tej technologii do swoich potrzeb, potem wykorzystania jej, to jest właśnie to, co będzie jeszcze bardziej tak naprawdę rozwarstwiało nam czy społeczeństwo pomiędzy jednostkami, czy pomiędzy firmami, czy nawet kraje. Że te, które wdrażają szybciej, mocniej technologię, będą się rozwijać jeszcze szybciej, a te, którym nie udało się na początku, będą coraz bardziej odpadać. Co możemy zrobić, aby technologia wyrównywała szanse, a niej pogłębiała przepaści?

    Magdalena Dziewguć: Od razu właśnie tutaj zareaguję na to, jak postawiłaś pytanie. Technologia jest narzędziem. Może sztuczna inteligencja nie jest takim samym narzędziem jak młotek, bo nie jest to narzędzie pasywne, tylko jest to narzędzie aktywne. Ale nadal to jest narzędzie. W związku z czym nie jest ani jej rolą, ani jej zadaniem, ani w żaden sposób ona się nie poczuwa do odpowiedzialności za wyrównywanie albo ograniczenie szans. I myślę, że to jest bardzo ważne, żeby zwracać na to uwagę. Bo obserwuję właśnie takie niepokojące zjawisko, zwłaszcza wśród tak zwanej inteligencji, czyli właśnie akademików, osób właśnie związanych z szeroko rozumianą kulturą, że algorytm jest takim nowym diabłem. I rodzi się taka właśnie negatywna religia, że to algorytmy za wszystko zło odpowiadają i algorytmy właśnie odpowiadają na przykład za większe rozwarstwienia albo za większe podziały. To jest tylko narzędzie. Jeżeli ono do czegoś doprowadza, to znaczy, że od kogoś dostało takie zadanie i realizuje to zadanie.

    I teraz odpowiadając na Twoje pytanie - co zrobić, żeby te narzędzia właśnie działały na rzecz dobra i jakby poprawiały naszą sytuację jako ludzi, a nie pogarszały - to trzeba właściwie szkolić ludzi. Trzeba po prostu zachęcać ludzi z różnych środowisk do tego, żeby swoje cele które mają: społeczne, biznesowe, polityczne, gospodarcze, chcieli skutecznie realizować w przestrzeni technologicznej. I dam Ci właśnie taki kontrowersyjny przykład, żeby pokazać jak to jest trudne, jak to jest skomplikowane. No weźmy sobie na przykład sztuczną inteligencję do uczenia. No i jakby w poziomie teoretycznym, to Ci powiem dzisiaj, że każdy uczeń w Polsce mógłby mieć indywidualnego korepetytora z matematyki za darmo. Który by się spotykał z nim wtedy, kiedy ten uczeń ma ochotę, o dowolnej godzinie, na jedno zadanie, na pół zadania, na dwie godziny, przed klasówką, przed tym, jak będzie pytany na ocenę. Ten korepetytor doskonale będzie wiedział, co ten uczeń umie, a czego nie umie. Sam wpadnie na to, co trzeba powtórzyć, wymyśli ciekawe, angażujące zadania i jeszcze w ogóle wyświetli fajne filmiki i animacje, żeby dziecko było zaangażowane. To jest po prostu technologicznie już dziś możliwe. I z pewnością zwiększy to szansę wielu dzieci, bo jak będą mieć lepsze oceny z matematyki, no to mają szansę dostać się na lepsze studia, mieć lepszą pracę i jakby osiągać sukces w zawodach, które są dobrze płatne. Myślę, że w dzisiejszym kontekście, gdyby ktoś zaproponował, że właśnie proponujemy takie rozwiązanie, najbardziej będą protestować nauczyciele, którzy bardzo często dzisiaj - ze względu właśnie na bardzo nieciekawą sytuację płacową w szkolnictwie - zarabiają na dodatkowych lekcjach i tego typu projekt mógłby pozbawić całkowicie dochodów z korepetycji wielu nauczycieli. Nie ma tutaj łatwego, prostego rozwiązania, natomiast to co mogłoby to zmienić, to właśnie mądre myślenie o tym, jak nauczyciele mogliby tworzyć narzędzia w oparciu o tę technologię, do poprawienia skuteczności swojego uczenia, jako narzędzie pomocnicze, jako swoich asystentów. Jako coś, co dodatkowo mogliby mieć uczniowie. Bo byłoby to z korzyścią dla wszystkich, ale wszyscy muszą chcieć.

    Więc wydaje mi się, że sama technologia jest po prostu narzędziem i to ile wyjmiemy z tego narzędzia, ile wyjmiemy z potencjału tego narzędzia, na koniec dnia zależy całkowicie od tego, jak my umiemy współpracować, jaką mamy wolę współpracy, jaką mamy otwartość na to, żeby zobaczyć dobrą i złą stronę, żeby ocenić ryzyka, zarządzić tymi ryzykami. Ale też stworzyć możliwości wszystkim grupom do tego, żeby się mogły aktywnie uczyć i eksperymentować i próbować, bo potencjał właśnie tej konkretnej technologii AI jest niesamowity, jest to prawdopodobnie najlepsze narzędzie, jakie ludzkość do tej pory w ogóle kiedykolwiek stworzyła. Ma potencjał transformacyjny.

    Ale tak jak patrzę na szeroki horyzont, to widzę niestety, że powiedzmy ludzie o złych intencjach, typu na przykład przestępcy cyfrowi, jacyś różni zajmujący się dezinformacją, hakerzy, przestępcy polityczni i tego typu, uczą się tych technologii niezwykle szybko i bardzo skutecznie ich używają. Natomiast ci, którzy mają wiele ideałów, wartości, np. profesorowie zajmujący się kulturą, są bardzo negatywnie nastawieni do tych technologii i nie wykorzystują ich do tego właśnie, żeby zwiększać zasięg swoich myśli, przemyśleń, contentu, żeby angażować odbiorców może w stawianie sobie filozoficznych pytań.

  • Agata Bauc-Michalak: Właśnie to jest dokładnie to, co chciałam dopytać. Bo z jednej strony mówisz, że to jest tylko narzędzie i od nas zależy, jakie wykorzystamy - ale zawsze znajdą się ludzie, którzy będą mieli złą wolę, czy może nie tyle złą wolę, co nie będą widzieć jakiegoś szerszego kontekstu i będą jednak wykorzystywać to narzędzie w taki sposób, który będzie w jakiś sposób szkodliwy, czy krzywdzący dla reszty społeczeństwa. I właśnie pytanie: czy to jest bardziej rola edukacji tej reszty, czy jakichś rozwiązań systemowych czy...? W jaki sposób możemy jednak tutaj się ubezpieczyć przed taką sytuacją?

    Magdalena Dziewguć: To jest trochę jak w Star Warsach. Zawsze tak będzie, że będą ci z jednej strony i z drugiej strony, ale potrzebujemy po prostu szkolić więcej rycerzy Jedi. I jeśli będzie tak, że po złej stronie będą mieli pomysły na złe działania, no to my musimy szybciej szkolić tych po dobrej stronie, żeby oni właśnie tworzyli filtry, bariery. W zakresie cyberbezpieczeństwa myślę, że to jest oczywiście rola państwa, instytucji państwowych, ale też właśnie wyższych uczelni. A nawet szkół średnich, bo wydaje się, że takich uzdolnionych ludzi, którzy chcą się zajmować np. cyberbezpieczeństwem, naprawdę można na bardzo wczesnym etapie wypatrzeć, zainteresować, przeszkolić.

    I trochę to jest tak, że jak ja byłam małą dziewczynką i chodziłam do szkoły, dzieciaki się na podwórku bawiły, wiesz, w policjantów i złodziei. I silni, zdolni chłopcy właśnie myśleli często, że może zostaną policjantem, albo detektywem, albo właśnie kimś takim. No dzisiaj odpowiednikiem tego zawodu jest właśnie ktoś, kto pracuje w cyberbezpieczeństwie i jest takim strażnikiem, Jedi - już będę używać tego słowa - który chroni swoich obywateli, chroni swoje instytucje. I tak samo jak kiedyś mieliśmy właśnie tę postać policjanta jako tego dobrego, który chroni swoją społeczność, no to tak samo teraz musimy kreować nowy zawód takiego oficera cyberbezpieczeństwa i jakby szkolić na odpowiednim etapie. Ale nie tylko z samych technologii, ale jeszcze bardziej z tych wartości - czyli: kogo mamy chronić, przed kim mamy chronić, dlaczego mamy chronić, w imię czego. Bo gubimy bazę wartości w tej pogoni za technologią. I na koniec dnia to jest o tym, czy te technologie będą służyć tradycyjnym wartościom, etyce jaką znamy, czy też ona się w jakiś sposób rozmyje w tej przestrzeni cyfrowej i każdy będzie miał swoją inną bazę wartości, z czego rodzi się konflikt.

    ‍Agata Bauc-Michalak: Cyberbezpieczeństwo to na pewno duży element tego, ale też spójrzmy nie ze strony już takich naprawdę zagrożeń, ale po prostu tego, że ci, którzy szybciej, lepiej nauczą się tych technologii, będą po prostu mieli przewagę czy w pracy, czy w życiu. Bo chociażby do codziennych różnych czynności też możemy wykorzystać. I jak właśnie tutaj też wspierać tę resztę społeczeństwa, która może w pierwszej chwili nie pomyślała, że jest to coś, co im może chociażby w życiu czy w planowaniu wakacji pomóc. Zresztą ostatnio takie podsumowanie było chyba HBR-u, że na pierwszym miejscu rola, do jakiej są wykorzystywane czaty generatywnej sztucznej inteligencji, to jest terapia.

    ‍Magdalena Dziewguć: Tak, faktycznie, tak jest. Ale trochę nawiązując do tematu naszego spotkania - w biznesie, to jest naprawdę ultra proste. Jeśli ty się nie nauczysz pierwszy, to z pewnością nauczy się twój największy konkurent, albo konkurent, którego jeszcze nie ma, ale właśnie dlatego, że ty się nie nauczyłeś, to się pojawi.

    I widzimy też, że proces, w którym jakby organizacja sama definiuje nowy model, się doskonale sprawdza. Mamy na przykład Netflixa. To jest taki wręcz książkowy przykład. Netflix naprawdę zaczął się od tego, że założyciel Netflixa wysyłał płyty, CD z filmami, do zainteresowanych obejrzeniem tego filmu. Był to trudny proces, nie sprawdzał się i bankructwo było na horyzoncie. No więc zaczął eksperymentować z innym modelem, który dziś jest tak zaawansowany, że nie tylko właśnie Netflix ma indywidualne rekomendacje dla absolutnie każdego ze swoich użytkowników - a jest ich już w miliardach - ale wręcz używa danych z naszego oglądania do tego, żeby projektować nowe treści, żeby decydować, które kategorie rozwijać. I co to oznacza dla tradycyjnego przemysłu filmowego? Dzieci z pokolenia alfa w ogóle nie rozumieją koncepcji telewizji. Ale tak zupełnie jej nie rozumieją. Mój sześcioletni synek wczoraj właśnie, kiedy przerwałam mu bajkę, żeby włączyć Fakty, powiedział "Ale czemu ty oglądasz teraz Fakty? Przecież ty zawsze w nocy oglądasz Fakty", bo on myśli, że Fakty są właśnie czymś, co się odtwarza wtedy, kiedy się chce, a nie wtedy, kiedy właśnie jest o konkretnej godzinie. Więc widać, jak jedna technologia i jeden model biznesowy zastępują po prostu sposób konsumowania treści.

    Więc w biznesie to jest proste, wręcz oczywiste i powiem to bardzo wyraźnie: cały czas musimy starać się być pierwsi. Albo bardzo szybko drudzy. Wtedy mamy pewność, że będziemy rosnąć i biznes będzie rósł i będzie rósł skutecznie.

    ‍Agata Bauc-Michalak: I odpowiedzialnie, miejmy nadzieję.

    ‍Magdalena Dziewguć: To już zależy od intencji właściciela.‍

  • ‍Agata Bauc-Michalak: Dobrze Magda, to podsumowując tak naprawdę nasze dzisiejsze spotkanie: Jaka jest jedna rzecz, którą każdy słuchacz może zrobić już dzisiaj, żeby przygotować się na tę właśnie technologiczną przyszłość i żeby spowodować, że będzie ona jeszcze lepsza?

    ‍ Magdalena Dziewguć: Nie nastawiać się. My mamy bardzo często takie nastawienie, że "ojejku, ta technologia to jest trudna, a jutro może do niej zajrzę, a może najpierw zrobię jakieś szkolenie, a zobaczę czy w ogóle trzeba, może to się nie sprawdzi". Nie nastawiać się, jakby starać się w sobie pielęgnować taką właśnie ciekawość dziecka, "A zobaczę jak to działa, a może spróbuję. A może się pobawię". I nie stawiać sobie właśnie takich ambitnych celów, że już od razu muszę w ogóle nie wiadomo co tam robić - jakieś projektować nowe aplikacje albo budować dashboardy. Nie, po prostu jest nowa technologia. W firmie często ludzie są w takiej sytuacji, że tam szukają ochotników, albo może ktoś chciałby być właśnie pierwszym testerem, albo chciałby być wśród tak zwanych early adopterów. Zachęcam do tego, żeby się zgłaszać, bo nie ma z tym ryzyka związanego, a naprawdę można po prostu poszerzyć sobie perspektywę i dużo się nauczyć.

    I myślę też, że warto też sobie tak zapamiętać - bo też często ludzie mają taki lęk z tych starych czasów - że bardzo jest trudno popsuć tę nową technologię. Bo kiedyś było tak, że coś naciśniesz, to się skasuje, odinstaluje, zepsuje - i jest ten taki opór przed używaniem, jeśli nie rozumiesz. Nowe technologie mają to do siebie, że naprawdę bardzo trudno je popsuć. Więc proszę klikać, naciskać, wpisywać i robić wszystko, co Państwu przyjdzie do głowy - po to, żeby nabrać tej takiej właśnie odwagi w korzystaniu z technologii - bo ta odwaga jest bardzo ważna. Nie obawiać się, że coś się popsuje - nic się nie popsuje. To jest naprawdę narzędzie, które należy traktować właśnie jako takiego aktywnego partnera.

    Jeśli Państwu to pomoże, to zachęcam do obejrzenia właśnie takiej kreskówki sprzed kilku lat, która ona się nazywała bodajże "Big Hero 6" i głównym bohaterem właśnie tej kreskówki jest taki robot, dość nietypowy, który staje się właśnie asystentem chłopca. On jest narzędziem, które po prostu jest podręczną wiedzą, skrótem, wsparciem i realizuje cały szereg funkcji, ale to jest narzędzie.

    I tę sztuczną inteligencję naprawdę możemy wykorzystywać niesamowicie, zwiększając swoją produktywność w każdej kategorii. Ja nawet w poprzedni weekend sobie robiłam takie zapiski, co ja sprawdzam w ogóle, żeby wiedzieć, ile rzeczy więcej zrobiłam przez weekend, przez to, że szybko miałam odpowiedź. Więc to były naprawdę takie rzeczy typu: robię zdjęcie krzaka hortensji i pytam, przycinać te kwiaty czy nie.

    ‍Agata Bauc-Michalak: Ja Ci powiem o hortensjach jak skończymy.

    ‍Magdalena Dziewguć: Robię zdjęcie wazonu, w którym mi się stopiła świeczka: jak usunąć ten wosk? I zdobycie tych informacji inną metodą oczywiście też jest możliwe. Ale dzięki temu, że mam po prostu trafną, sprawdzoną szybko informację, moja produktywność skokowo wzrasta.

    ‍Agata Bauc-Michalak: Ale nie zawsze jednak trafną.

    ‍Magdalena Dziewguć: Nie zawsze jednak trafną. Ale generalnie zachęcam do tego, żeby eksperymentować, mieć tę ciekawość i traktować to jako opcję.

  • Agata Bauc-Michalak: Super. Nawiązałaś do filmiku, który bardzo chętnie obejrzę, bo nie znam. Jeszcze na koniec, tradycyjnie chciałabym Cię dopytać, czy jeszcze jakieś polecajki właśnie miałabyś, takie rzeczy, które Cię zainspirowały ostatnio - albo mniej ostatnio - w kontekście naszej rozmowy?

    Magdalena Dziewguć: Myślę, że też uczulę Państwa na to, żeby być ostrożnym w kontekście tzw. tech-influencerów, których niestety się pojawiło bardzo dużo. To są osoby, które czują, że to jest fajny trend i jakąś tam beletrystykę technologiczną uprawiają, dając najlepsze rady na to, jakie są zawody przyszłości, jakie są kompetencje przyszłości, czego uczyć dzieci, a czego nie uczyć dzieci. Oczywiście można to traktować jako rozrywkę, ale zachęcam, żeby jednak z dużym dystansem i tak nie wdrażać natychmiast, albo chociaż sprawdzić, jakie podstawy mają te osoby - bo to jest niebezpieczne zjawisko. Trochę są tacy prorocy technologiczni naszych czasów, ale ostrożnie z tymi właśnie prorokami. Natomiast zachęcam do tego, żeby właśnie śledzić tych, którzy faktycznie się znają. I bardzo dobrym źródłem są na przykład materiały Maćka Kaweckiego, który zbudował już na tyle dużą skalę, że dociera do wszystkich tych najwybitniejszych Polaków, do najwybitniejszych profesorów, nawet laureatów Nagrody Nobla zajmujących się technologiami i nagrywa z nimi materiały. Nawet jeżeli one są często na jakieś bardzo konkretne tematy, to jeżeli ktoś się interesuje technologiami, to naprawdę słucha w tych materiałach tych, którzy są top ekspertami, znają się na tym, co mówią i mówią w sposób ciekawy.

    Agata Bauc-Michalak: Super. Dziękuję Ci w takim razie i za dzisiejszą rozmowę i za te polecajki.

    Magdalena Dziewguć: Dziękuję bardzo za zaproszenie.

    Agata Bauc-Michalak: A Was zapraszam już na kolejny odcinek. Do usłyszenia.

    Magdalena Dziewguć: Do usłyszenia.

Previous
Previous

Odcinek 4: Gdy strategia przychodzi z zewnątrz - z Witoldem Kowalskim

Next
Next

Odcinek 6: Półmetek sezonu - podsumowanie